Zaciskamy słabe piąstki
wielka chiromancja
przed oczami przelatują strony
papierowy chłopczyk z nożyczkami w ręku
kolory, kolory, desenie
w deseniach
odcinamy pępowiny,
zakopujemy zwłoki
to wszystko się dzieje z uśmiechem na twarzy
papierowy chłopczyk z nożykami w ręku
Ten brak wiary jest dość zaskakujący
można wierzyć w zapomnienie
ale opuszczanie gardy w tak decydujących chwilach?
krystalizacja
menstruacja
wypływamy
z
siebie
papierowych
chłopczyk z nożyczkami w ręku
Ciach!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Może być. Dlaczego tylko tyle? Ja wiem, może trochę zbyt nonszalanckie i to mi zgrzyta? Ta Twoja, może nawet nawykowa obrona przed tym, co sam pokazujesz. Dlatego chyba końcowe "ciachanie", mnie nie przekonuje tak do końca, żebym poczuł dreszcz - pewnie, trochę się zaniepokoiłem, uruchmiło mi myślenie to ciachnięcie, bo taki uśpiony aż do "wypływamy z siebie" byłem.
OdpowiedzUsuńKończę, bo, co można sensownego napisać o 2:15? Chyba tylko hau! Hau! Do nikogo, nawet nie do księżyca (chociaż piękna pełnia), - tak na postrach trochę a trochę ze strachu i nudy.
Ciaach! I znowu strzępy czyjegoś życia pożeglowały w nicość... Wycinanki życia... Czasem banalnie proste i trwające ledwo chwilkę... Czasem wywołujące marsowe zmarszczki na czole Kreatora... A jednak początek i koniec nieodmiennie ten sam... Hoenirowie jednej chwili... Czasem krótszej niż jeden oddech...
OdpowiedzUsuń